piątek, 10 kwietnia 2015

Chapter IX - Claire

Budzę się. Moje ciało dygocze, a twarz czerwienieje, mokra od łez. Rude włosy opadają na moje ramiona. Dyszę.
Zrywam się szybko z poduszki w niebieskie kwiaty. Ruszam nogami. Nie czuję ich. Odsłaniam kołdrę. Moje łydki i uda są poharatane i pokaleczone, a na lewej stopie krew leje mi się strumieniami z zadrapania. Kołdra jest rubinowa, a w niektórych miejscach krew zdążyła już skrzepnąć.
Wrzeszczę i wyrzucam ją na podłogę. Oddycham płytko. Czuję, że brakuje mi powietrza. Opieram się o parapet. Po chwili odwracam się i otwieram na oścież okno. Przybliżam się do niego i wdycham zimny, orzeźwiający wiatr Londynu o poranku. Wyciągam pasmo włosów z ust. Nadgarstkami zakrywam oczy i prostuje wyczuwane już nogi. Stawiam je na ziemi. Sięgam niepewnie po słuchawkę dzwoniącego telefonu.
-Przepraszam, nie mam teraz ochoty rozmawiać. - ledwo wyduszam z siebie.
-Claire... - odzywa się ktoś.
Claire... Claire? Ach, przecież to ja.
Nie jestem pewna, co robić. Odezwać się?
-Claire, proszę.
Rozłączam się. Patrzę na podłogę. Leży tam para czarnych, zakrwawionych szpilek. Mój dywan jest czerwony. Na etażerce stoi sterta książek i herbata w zielonkawym kubku. Odkładam tam również telefon, który ponownie dzwoni. Po prostu wdycham świeże, londyńskie powietrze i wychodzę, ciągnąc za sobą krwawą kołdrę. Prawie zapominam o moich ranach na nogach. Czuję się jak prawdziwy morderca.
Kołdrę wsadzam do pralki, wsypuję proszek do prania i wlewam płyn. Zamykam ją i wyję z bólu.
Kładę się na podłodze w łazience. Podnoszę rękę, żeby dosięgnąć spirytusu, bo to jedyne, co mam teraz w szafce. Resztę leków mam w apteczce w kuchni. Nie sięgam. Nie mogę wstać, ani w jakikolwiek inny sposób się poruszyć. Leżę i zasypiam.
Jestem w śnie. Przede mną wielki pokój. Nie chcę, ale wchodzę na długi jak cholera, ciemny tunel. Przyspieszam niepotrzebnego kroku. Jedyna część ciała, jaką kontroluję, to moja głowa. Odwracam ją i widzę sylwetkę mężczyzny stojącego jakieś trzydzieści kroków za mną. Idę dalej, bo nie wiadomo co bym zrobiła, i tak musiałabym iść. Co chwila odwracam się za mnie. Mężczyzna nadal za mną chodzi. Zbliża się. Kiedy odwracam głowę z powrotem, staję w ślepej uliczce. Cholera jasna. Dreszcz przechodzi mi przez kręgosłup, ale w końcu odwracam się i staję z nim twarzą w twarz. Nie ma ust, ani włosów, jest wychudzony, widać mu żebra i jego ciało zbudowane jest jakby z piachu. Nie ma oczu, ma tylko jakieś wydrążone w skórze głębokie doły. Przechyla głowę.
Budzę się z krzykiem. Wstaję najszybciej, jak tylko mogę. Nagle przybywa mi sił. Biorę ten cholerny spirytus i wylewam go całego na obie nogi. Wrzeszczę.
***
-Do widzenia. - żegnaj się z pacjentem i wychodzę z gabinetu. Widzę, jak za oknem jest ciepło i świeci słońce. Dziwna pogoda, jak na wczesny marzec.
-Kończę? - pytam sekretarki.
-Tak, pani doktor. - odpowiada Luna, kręcąc kosmykiem swoich włosów.
Uśmiecham się krzywo i zaglądam do szafy. Wyciągam z niej mój płaszczyk na cieplejsze dni i zamieniam go z fartuchem lekarskim. Wychodzę z pokoju socjalnego i słyszę tłum pielęgniarek, wykrzykujących moje imię.
-Dzisiaj wracamy z tobą! Jedziemy na Baker Street! - krzyczą. - Ale najpierw musisz iść na jakieś tam psychiatryczne badania, to nic strasznego.
-Psychiatryczne badania? Żartujecie? - pytam, parskając śmiechem.
-Po prostu idź, zbadaj się i przyjdź do nas. - rzecze jedna z nich.
Wzdycham i przechodzę do pokoju obok.
Przy biurku siedzi jakaś kobieta i przegląda kartki.
-Och, pani doktor Rutherford! - mówi. - Miło panią poznać. Proszę usiąść.
Siadam zgodnie z rozkazem i odkładam torbę na podłogę.
-Proszę panią o wypełnienie tej ankiety. To tylko na prześledzenie pani psychiki, nie gryzie. - mówi, z niesamowitym spokojem.
Kiwam głową i biorę do ręki długopis.

Test na zdrowie psychiczne

Witaj. Zadamy Ci 10 pytań, odpowiadaj na nie, jak tylko chcesz, możesz rysować na tej stronie, co tylko chcesz. Po prostu WYPEŁNIAJ. No dobra.

1. Co Cię najbardziej denerwuje w Twoim życiu?
Nic? Jestem bardzo zadowolona.
2. Masz sympatię?
Em... Nie?
3. Jeżeli tak, co Ci się w niej najbardziej podoba?
Cholera jasna, nie mam żadnej.
4. Jeżeli nie, chciałbyś/chciałabyś mieć takową?
Nie. Jestem sama i dobrze mi z tym.
5. Jaka jest Twoja najbardziej znienawidzona pora dnia?
Noc.
6. Dlaczego?
Bo tak. #sassy
7. Jakie jest Twoje hobby?
Snucie opowieści. Ale na pewno nie robienie pierdolonych ankiet.
8. Masz przyjaciół?
Nie. Nie wiem. Mam to gdzieś, nie potrzebuję przyjaciół.
10. To już koniec ankiety. Cieszysz się?
 Jak najbardziej.

-Zrobiłam. - mówię i oddaję skrawek papieru kobiecie. Pospiesznie wychodzę z pokoju, nawet się nie żegnam. Na korytarzu czeka już na mnie tłum. Co to było do cholery?
-No i jak poszło? - chichoczą.
-Nie wiem. Chyba dobrze. - również się śmieję, wtapiając się w tłumik.
Przeciskam się przez drzwi, bo pielęgniarki zawsze są na tyle roześmiane i ruchliwe, że przejść trudno.
Nagle dostrzegam za nimi srebrnego, starego Forda. Chyba już wiem, co zrobić.
Ktoś stoi za mną i łapie mnie za nadgarstek. Momentalnie się odwracam. Thomas. Patrzę na niego porozumiewawczym wzrokiem, przeskakując na chwilę na tłum pielęgniarek.
-Skarbie. - "Co do cholery?! Nie, Boże, nie tak!" - Musimy iść.
Szybko się odwracają i przyglądają się, jak Thomas całuje mnie czoło. Pocę się ze stresu i zbulwersowania.
-Ach tak. - mówi ich przełożona. - Nie mówiłaś, że kogoś masz.
Kopię go w kolano. Krzywi się, czuję to.
-Bo to od kilku dni, więc nie zdążyłam. - wymyślam jakiekolwiek wymówki, żeby móc iść i go opieprzyć.
-O Jezu, szczęścia! - krzyczy jedna totalnie zjarana. - Proszę, pocałuj ją jeszcze raz! - "Cholera, zabiję je kiedyś. I jego też." - To takie słodkie, że Claire nareszcie sobie kogoś znalazła!
Czerwienię się.
-Właściwie to... Musimy już iść, prawda? Kochanie? - mówię z ironią, mając ochotę go zbesztać.
-Dokładnie tak! - odpowiada.
Łapię go za rękę i biegnie ze mną do jego samochodu. Szybko go otwiera, siadam na miejscu pasażera.
-Cholera, co to miało być?! - zaczynam z grubej rury.
-Nie wiedziałem, że to tak będzie, uratowałem ci tyłek, więc nie narzekaj.
-Teraz myślą, że kogoś mam! - krzyczę z niedowierzaniem.
-No i co? - pyta.
-Wiadro! Chciałam, żebyś mnie stamtąd zabrał, a nie udawał mojego kochasia!
-Ups. - mówi. - Ale nie po to tu jestem.
-To po co?
Wzdycha.
-Po prostu wiedz, że ja też byłem w tej wizji. - nachyla się nade mną.
-W której? - pytam.

Od autorki:

Huehue, ale trolla zrobiłam! O fak, przecież ja tego jeszcze nie wymyśliłam. A kij. Ale mam nadzieję, że wszystko idzie w dobrą stronę. Thomas taki uroczak. Huehue. Dopóki nie wyjaśni się sprawa, będę tajemnicza. Hihi.
Alayne, jak zawsze tajemnicza *bez emotikonki*


5 komentarzy:

  1. Dobra, z buta wjeżdża Annabeth w piżamce i pisze koma
    Bum, hedszot!
    Ja cie sune dlaczego ona ma wszędzie krew ;-;
    A teraz Claire i wypełnianie ankiet
    Powiedzmy sobie szczerze
    Claire nie lubi psychologuff.
    Może jest ruda i to dlatego..
    Ale nie wnikam xD
    UEDA DO #FRAJER I #LUUUUUUZEEER
    *nie ważne*
    Suwa i Piłka Nożna to najlepsza para #4ever
    *in progress*
    Tomek udaje, kochasia ← ups coś nie pykło
    Kler to takie salony B)
    Ja cie sune, Por, nie możesz przerywać w takich momentach bo Laska Szczaw cie dopadnie ;_;
    No oke to tyle ode mnie xD
    Wierna Tobie niczym Hagita 'Get'owi
    Twoja, Annabeth <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Huehue, klifchangery rodem z drugiego tomu Orendża.
    #zrozumieć_japonię_zapomniałaś_xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Oto ja.
    O co chodzi z tym Orendżem w komentarzu powyżej? Serio, nie łapię, ja nie oglądam reklam.
    Współczuję Claire tych ran, Boziu, żeby szpilki tak człowieka mogły poranić O.o Ogólnie Kler chyba nie wychodzi na zdrowie za dużo wyznań.
    Ciekawe, co pomyśleli ci, co sprawdzali tę ankietę....
    Wierna czytelniczka (oczywiście) - Maggie 4455

    OdpowiedzUsuń
  4. No to odpowiadam xD
    Witam z powrotem, btw. xD
    Ankieta jest przeprowadzana w pewnej... sprawie. Huehue.
    Szpilki ludzi raniom xD Powtórka z Santora xDDD
    Alayne <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nimodziwiontegojaktyliczyszortwspółczujętwojejmamiepierwszy!
    Dobra... Klamas się pełza :P
    Kler jest chora psychicznie i dostaje chore ankiety, gdzie ni mo dziwiontego.
    Okay.
    Lajk.
    #mniejszeodtrzy

    OdpowiedzUsuń