-Doktor Rutherford?
Znajoma osoba weszła przez białe, surowe drzwi od mojego gabinetu. Zarumieniła się odrobinę.
-Dzień dobry. - powiedziałam serdecznie.
Dziewczyna rozejrzała się i chyba pomyślała, że pomieszczenie nie jest za przytulne. Lekko rozkojarzona usiadła szybko na krześle i zaczęła szukać czegoś w torebce.
-Proszę. - powiedziała, podając mi swój dowód osobisty.
-Pani Butterfield... Ach! Miałyśmy dzisiaj robić USG, prawda?
Pokiwała głową. Poprowadziłam ją do sali ze sprzętem i poprosiłam ją, aby położyła się na łóżku szpitalnym. Sama usiadłam na stołek koło urządzenia i naniosłam specjalny żel na pędzelek, jak to zwykle mówiłam na to cholerstwo, którym robiłam badanie.
-Jak się pani trzyma? - zapytałam, gładząc pędzelkiem jej brzuch.
-Nawet dobrze - odpowiedziała. - Wczoraj wszystko było w porządku.
-Dobrze...
Nagle przerwałam rozmowę. Na monitorze zobaczyłam coś dziwnego.
-Byłaś wcześniej u innego ginekologa? - spytałam.
-Nie, coś się stało?
Przyglądałam się ekranowi. Uśmiechałam się.
-Doktor... To znaczy... Claire, coś się dzieje? Coś jest źle? - powiedziała przerażona.
-To chyba będą dwie niespodzianki.
Ze zdziwieniem popatrzyła na monitor i zakryła usta.
-Niemożliwe...
-Będziesz miała bliźniaki! - zawołałam.
Wydrukowałam zdjęcie USG. Dziewczyna nie mogla uwierzyć własnym oczom.
-Naprawdę urodzę dwójkę? - zapytała przy wyjściu.
-Aye. - odpowiedziałam. - Chociaż jedno z nich będzie miało kilka minut więcej.
Zachichotała.
-Czekasz na kogoś? - spytałam.
-Tak... Bertie po mnie przyjedzie.
-Musisz mu powiedzieć jak najszybciej.
Kiedy już przyjechał, wyszeptała mu coś do ucha. On natychmiast wziął ją na ręce i pokołysał. Był przeszczęśliwy. Gdy odjeżdżali, Aiko pomachała mi serdecznie.
***
Wyszłam spod prysznica. Założyłam krótką, zieloną koszulę nocną i narzuciłam mój czerwony szlafrok. Upięłam koka i nastawiłam wodę na herbatę w kuchni. Wyjęłam earl grey i wrzuciłam torebkę do kubka z House of Cards. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
Opuściłam kuchnię i otworzyłam drzwi.
-Cześć! - zawołała brunetka.
-Cześć... - przywitałam się, trochę niezręcznie.
-Jestem Ib! Przyszłam, bo podobnież masz jakieś recepty dla siostry Thomasika! - powiedziała, trzepocząc irytująco rzęsami. - Jestem z piętra niżej!
-Ach. Dla Aiko?
-Mhm-hm!
-Poczekaj...
Wypisałam szybko dwie recepty. Podbiłam je pieczątką, ale kiedy się odwróciłam, Ib już tam nie było.
-Ib! Do jasnej cholery, gdzie ona jest! - wymamrotałam.
-Tutaj! - powiedziała, wyłaniając się zza ściany.
-Masz to i idź już.
Podałam jej papierki i popędziła schodami na dół.
Dziewczyna była dziewczyną Thomasa, stąd wiedziałam, że mogę jej ufać. Już ją raz widziałam.
Zaparzyłam herbatę i usiadłam przed laptopem. Odpaliłam Netfixa i włączyłam Orange is the New Black, ale oglądanie przerwał mi dzwonek telefonu.
-Halo?
-Halo? Dzień dobry, z tej strony brat Aiko.
-Thomas Butterfield. W czym mogę pomóc?
-Serdecznie dziękuję za recepty. Aiko źle się czuje. Jest trochę rozpalona. Jutro wpadnę do szpitala.
-Jasne. Proszę ją pozdrowić. I niech pan nie wpada.
-Hm?
-Sama przyjdę. Jeżeli się źle czuje, to ja muszę ją zobaczyć. Do usłyszenia.
-Do widzenia, Claire.
Rozłączyłam się. To było dziwne. Czemu nawet on mówi do mnie po imieniu?
Od autorki:
No witam witam! Dzisiaj postanowiłam, że rozdziały będą tej długości albo dłuższe. Nie krótsze, ale nie jakieś super długie. Ale dobra! Wracamy do fabuły. Wszystko zmierza w jednym kierunku, spokojnie. Wszystko pod kontrolą. Zbliżamy się do rozwiązania tajemnicy Claire, huehue. Misao przeszłę! Trochę to wpłynęło na moją psychikę, więc i na moje pomysły. Jestem zdemoralizowana, ale co tam. Już niedługo Wielkanoc! Jupi! Koniec szkoły! Aj min, na chwilę, ale jednak jest coś. Czeba się przygotować. Na razie tyle, pozderki dla Was!
Alayne ;3
Przeczytane :3 Widzę, w jakim kierunku zmierza Ib. I mówi 'Thomasik', uou. Coś czuję, że to (Imas) nie przetrwa :P
OdpowiedzUsuńCiekawe, skąd ja to wiem?
Maggie4455
Imas nie ma żadnej przyszłości, to prawda. Nie ma, bo inny szip ma xDDD
UsuńDziękuję za komentarz <3
Alayne *-*
Ja?
OdpowiedzUsuńNie skomentowałam?
Co się ze mną dzieje xD
No to tak.
Boże, Ib - soł macz anojng ;_;
Rodzice się ze mnie śmiali bo powiedziałam im o Garrysi, czyli nastolatkowi, który chciał ubrać się ekstrawagancko i zniknął.
Szipy lecom jak hejty na Maryśke i Kenne.
Shipuje Klamasa, bo jestem fajna B>
Kler jest jak Media Markt - nie dla idiotów xD
Oliver Queen cię pozdrawia :D
I ty mi tam BiBi nie oglądaj tylko się bierz za rozdział, bo ja też piszę mwahahahaha
Weś jak mnie dzisiaj babcia wykiwała ;____;
Dobra, weź zrup z Bartka większego pantoflarza xDDD
Wierna Tobie niczym Diggy kodeksowi wojskowemu
Annabeth <3
No halo halo xD Biorem się za postacie i kończę następny rozdział xD Mufie Ci, bedzie ekszyn xD Dziękuję za pozdrowienia od Oliwierka <3 Bartosz BEDZIE pantofel, ni ma lipy, jest sosna xD
OdpowiedzUsuńAlayne B)
...
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać. Znowu :P
/WGL CO JA PRZEZ CIEBIE ROBIĘ ZE SWOIM ŻYCIEM? DLACZEGO TO CZYTAM ZAMIAST SPAĆ? T~T A Hobbit dalej przeczytany do połowy xD/
Ib jest szmatom. Weź jom killnij. Maryśki nie musisz. Bo Garyś smutny by był no... Wienx niech żyje :P